Dawno nie uszyłam bransoletki z mineralną sieczką, dlatego prawie za jednym zamachem uszyłam dwie! Może dlatego, że jedna kojarzy mi się z żywiołem wody, a druga ognia...? Jakoś tak dobrze razem wyglądają, to i powstawały równolegle... ;-)
1. Pierwsza jest zrobiona w całości z koralowca - monetki oraz sieczki. Plus koraliki toho 11/o i 15/o oraz pega acetat w odcieniu wanilii. Chyba polubiłam ten gatunek sutaszu, chociaż nie wszystko się nim dobrze szyje - czasem bywa zbyt sztywny (np. do moich ulubionych zawijasków). Ale kolory ma ładne, wyraziste, a sam sznurek jest błyszczący i mięsisty.
2. Drugą bransoletkę uszyłam już z klasycznego sznurka pega, w kolorze stalowoszarym oraz jasnobłękitnym. Centrum stanowi monetka z lapis-lazuli, a sieczka to też oczywiście lapis. Obie bransoletki osadziłam na dobrej jakości posrebrzanej, regulowanej bazie z sitkiem.
Tak właściwie ta bransoletka miała być skompletowana z tym oto wisiorkiem (KLIK), ale powstawała na tyle długo, że wisiorek się nie doczekał i się nieco rozwiedli... Mimo, że ładna i dobrana z nich para ;-)
Która z tych bransoletek bardziej Wam się podoba? Ogień czy woda? :-)